Rdzeń CABAL-a 4

***

Po przejechaniu pięciu kilometrów pułkownik spojrzał przez peryskop, zobaczył wszystkie jednostki GDI, które miały wziąć udział w przeprawie przez mosty. APC podjechał pod pojazd dowódcy. Pułkownik bez słowa otworzył właz i wyszedł na zewnątrz. Przeszedł kilka metrów. Górujące nad wszystkimi jednostkami jednostki artylerii GDI klasy „Moloch” MK I budziły zachwyt oraz pokazywały potęgę armii GDI. Pułkownik wszedł do pojazdu dowódczego. Zdjął hełm i odłożył na półkę. Generał Stark popatrzył na niego oraz na zniszczony hełm i rzekł od niechcenia.

– Widzę, że miał pan przygody. Ten hełm jest już do niczego, więc proszę go zdać a nie trzymać po kątach. Proszę też zmienić umundurowanie na nowe bo te też jest zniszczone.

Pułkownik nie odezwał się słowem. Widząc minę oficera wiedział, że ten szuka zaczepki. Generał Stark kontynuował.

– Pański patrol naraził nas pułkowniku. CABAL wie o nas i przesłał nam informację. Chce pan zobaczyć?

Pułkownik skinął głową, wiedział już za co generał był nabzdyczony. Generał odtworzył wiadomość. Na ekranie pojawiła się generowana komputerowo głowa. Była niebieska, choć jej oczy pobłyskiwały jaśniejszymi barwami z odcieniem niebieskiego. Najpierw rozbrzmiał elektroniczny śmiech, po czym CABAL swoim autorytatywnym głosem pełnym wyższości przemówił.

Przemawiam do was… ludzie. Nie macie żadnych szans z moją armią. Stoicie u progu własnej zagłady. Tylko ja, wasz nowy przywódca oraz twórca nowej rasy poprowadzi do oświecenia. Przyłączcie się dobrowolnie do mej armii cyborgów. Inaczej was wszystkich zniszczę, a ciała i tak przemienię w moich wiernych żołnierzy.

Komunikat zakończył się. Pułkownik w milczeniu patrzył na swego dowódcę. Generał Stark wpatrywał się w swego zastępcę oczekując reakcji, nie doczekawszy się sam się odezwał.

– I co pan na to pułkowniku? Mieliśmy wjechać na równinę potajemnie. A tu proszę, nasz wróg już o nas wie. Jak pan myśli? Jak to wpłynie na morale naszych ludzi? A może czeka na nas jego armia gotowa nas zaatakować? Zniszczyłeś ich jednostki, ale zbyt opieszale. Mogły przekazać do Rdzenia nasze pozycje wyjściowe a przez to będziemy odsłonięci. Patrol był potrzebny, ale później niepotrzebnie narażałeś życie swoich ludzi. Czy coś masz do powiedzenia?

Pułkownik musiał mocno się pohamować, aby nie wygarnąć starszemu stopniem oficerowi. Odezwał się spokojnym tonem, aby nie zdenerwować Starka.

– Nie sądzę panie generale, że naraziłem nas na niebezpieczeństwo. Morale jest wysokie. Do potyczki wcześniej czy później i tak by doszło. Trzeba liczyć się z atakiem z jego strony. Teraz wiemy, że pozakładał posterunki. Nie możemy założyć bazy na paluszkach bez wiszącego nad naszymi głowami niebezpieczeństwa. A to co przekazał CABAL raczej jest nagraniem niż przemową na żywo. Widocznie artyleria, którą napotkaliśmy wysłała do nas ten sygnał. Taka nędzna propaganda dla osłabienia naszego morale. A CABAL panie generale i bez tego wie, że się zbliżamy. Niech pan nie myśli, że moi ludzie są tchórzami. Proszę tylko o to, aby nie podjął pan jakiejś złej decyzji. My dwaj decydujemy się na takie obciążenie, bo wszyscy liczą na nas. Takie jest moje zdanie. Proszę się nie bać konfrontacji z wrogiem. On na to liczy.

Generał Stark pokiwał tylko głową. Johansen miał rację.

– Masz rację. Przepraszam. – mówiąc to spojrzał na pułkownika. Ten tylko skinął głową i zapytał się. – Ruszamy?

– Tak. – odparł generał Stark. Pułkownik zasalutował, odwrócił się na pięcie, chwycił swój hełm i wyszedł. Ciepły wiatr osmagał jego twarz. Powietrze nadawało się do oddychania, wcześniej to sprawdzono, czy można chodzić bez dodatkowych zabezpieczeń. Czasem w atmosferze unosiły się niewielkie cząsteczki tyberium, zwłaszcza wokół pól tyberyjskich. Dostanie się takich cząsteczek do płuc wywoływało złośliwego nieuleczalnego raka. Dlatego rygorystycznie nakazano nosić hełmy w rejonach zagrożenia skażeń. Założył go, aż zatrzaski trzasnęły. Hełm był uszkodzony więc ruszył w stronę pojazdu w którym znajdowało się zaopatrzenie. Oficer wydał mu nowy hełm oraz umundurowanie. Pułkownik przebrał się od razu w pojeździe. Podpisał przyjęcie nowego sprzętu. Po krótkiej chwili przyniósł też walizkę z bronią z nakazem oddania go oddziałowi technicznemu. Po wyjściu z pojazdu zaopatrzenia pułkownik rozejrzał się. Włożył nowy hełm na głowę. Zatrzasnął go. Wszystkie systemy natychmiast podłączyły się do hełmu.

Sierżant Dawson podszedł do pułkownika. Ten zaś od razu wydał rozkaz

– Sierżancie. Niech wszyscy nasi ludzie natychmiast wymienią sprzęt na nowy. Stan zdrowia niech sprawdzą ich lekarze. Ta eksplozja była potężna, zaś z falą uderzeniową nie ma żartów.

– Właśnie to chciałem zameldować. Wszyscy są cali i zdrowi. Zero obrażeń wewnętrznych, kilka siniaków, niewielkich ran. Pobrali już nowe mundury oraz sprzęt. Widziałem, że był pan u Starka. Sir, co teraz mamy robić? Będziemy tak stać? Przecież nie trzeba być geniuszem, aby nas teraz z łatwością rozwalić. Ja na miejscu Starka zabierałbym tyłek stąd już za mosty. Nie ma co czekać.

– Nasz generał wie co robi sierżancie, złożyłem mu raport o naszym patrolu. Pewnie radzi się z generałem Cortezem. Nie wiesz o tym, że ja tu nie dowodzę. Dowodzi generał Stark a ja jestem jego sługą od brudnej roboty – odparł pułkownik lekko się uśmiechając.

Sierżant Dawson miał coś powiedzieć, gdy pułkownik usłyszał głos generała Starka w słuchawkach wzywający go do ruchomego centrum dowodzenia. Pułkownik nakazał zaczekać sierżantowi przed wejściem. Wszedł do środka. Na głównym ekranie widniała sylwetka generała Corteza. Stark właśnie skończył raport i odsunął się od ekranu. Wskazał gestem na ekran. Pułkownik zasalutował.

Pułkowniku Johansen, jest pan pewien że rejon jest czysty? – zapytał się Cortez. – Czytałem pański raport. No cóż tak silne patrole mogą zapowiadać tylko, że armia CABAL-a jest potężna. Odwołanie operacji jest na razie niemożliwe. Chcę usłyszeć pana opinię panie pułkowniku. Czy jesteście gotowi do ataku?

Pułkownik przez chwilę zastanowił się po czym odparł.

– Tak. Jesteśmy gotowi do ataku panie generale.

Dobrze, dziękuję panie pułkowniku – odparł Cortez, po czym zwrócił się do generała Starka – Niech pan wprowadza konwój na równinę. Oczekuję dalszych raportów panie generale Stark. – mówiąc to rozłączył się.

– No cóż pułkowniku. Czas na nas – mówiąc to włączył interkom i połączył się ze wszystkimi jednostkami wydając rozkaz wymarszu. – Do wszystkich jednostek. Kontynuować na punkt zbiorczy „Młot”. Przekraczamy punkt zerowy. Powtarzam. Ruszamy na punkt zbiorczy „Młot”. Potwierdzenie otrzymania rozkazu podawać przez EVA. – mówiąc to generał wyłączył komunikator. Po chwili napłynęła wiadomość od EVA. – Panie generale, wszyscy potwierdzili rozkaz.

– Dziękuję EVA. Koordynuj wymarsz. – mówiąc to zwrócił się w stronę pułkownika – Wóz, albo przewóz pułkowniku. Teraz nie ma już odwrotu.

– Tak jest panie generale. Poradzimy sobie. Chciałbym prosić o zgodę na dołączenie do mej grupy żołnierzy.

– Dobrze, niech pan idzie, tylko proszę być w stałym kontakcie.

Pułkownik wyszedł z pojazdu dowódcy i ruszył w stronę APC, po wejściu do środka usiadł na swoim miejscu. Jego ludzie już dawno czekali gotowi. Pojazd dowódcy ruszył do przodu, za nim ruszyły szybsze pojazdy APC i prześcignęły go. Wolniejsze zostały z tyłu osłaniane przez „Tytany”. Pojazdy APC przejechały przez obydwa mosty i rozstawiły się w półkole. Pułkownik przez chwilę nad czymś się zastanawiał, po chwili włączył komunikator i połączył się z generałem. Twarz generała wyrażała zaciekawienie.

– Panie generale, chciałbym, aby saperzy z oddziałów inżynieryjnych sprawdzili mosty.

W jakim celu? – zapytał się Stark – Boisz się, że konwój nie przejdzie? Ty ze swoimi ludźmi przejechałeś bez problemu.

– W pewnym sensie panie generale. CABAL mógł zaminować mosty, ale zapalniki ustawić dla cięższych pojazdów – rzekł pułkownik – Lepiej dmuchać na zimne… Sir? – pułkownik spojrzał na swego dowódcę.

No nie wiem, ale skoro obawiasz się pułapki. Lepiej sprawdzić. Pamiętaj tylko, że czas nas goni nieubłagalnie. Zanim wjedzie MCV, wkroczą jednostki „Tytan” a za nimi „Moloch”. Przedtem saperzy sprawdzą mosty i to dokładnie. Dopilnuj tego. Niech EVA na wszelki wypadek jeszcze raz obliczy ciężar naszych jednostek i siłę nośną mostów. Min może nie być, ale nie wiadomo czy most wytrzyma ciężar ciężkich jednostek.

– Tak jest, panie generale.

Pułkownik rozłączył się. Stark przetarł zmęczone oczy. – Dopiero teraz poczuję co to stres – pomyślał. – Oby nam się udało pokonać wroga.

***

Po kilkunastu minutach konwój dotarł do skrzyżowania dróg, które prowadziły na mosty. Pole tyberium znajdowało się pomiędzy dwiema drogami. Zostało zaznaczone na mapie w celu późniejszej eksploatacji. Pośrodku pola stało drzewo tyberyjskie, co jakiś czas wyrzucało z siebie zarodniki tyberium. Drzewo powstało ze zwykłego ziemskiego drzewa. Jego komórki silnie zmutowały poprzez silne oddziaływanie promieniotwórczego tyberium oraz jego trujących związków chemicznych. Wewnątrz pień był pusty, na wewnętrznych miękkich zmutowanych ściankach rodziły się zarodniki. Były wielkości ziaren maku. Gdy cykl dobiegał końca, mniej więcej co godzinę czasu silnie skoncentrowany gaz tyberyjski wypychał kilkanaście kilogramów zarodników na kilka metrów w górę tworząc istną różnokolorową chmurę. Zarodniki mające cechy rośliny upadając na ziemię poszukiwały najlepszego środowiska czerpiąc z gleby substancje nieorganiczne, w tym pierwiastki pochodzące z gleby. Ponieważ takie rozsiewanie było bardzo nieefektywne i działało tylko w ograniczonym zasięgu tyberium rozrastało się dzięki silnemu i gęstemu ukorzenieniu. Sięgające w głąb ziemi korzenie docierały czasem na głębokość ponad stu metrów pobierając wszystkie możliwe pierwiastki oraz minerały i koncentrowały je w kwiatostanach wyławiając ziemię. Sam wyrzut zarodników był piękny, ale bardzo niebezpieczny. Zarodniki oraz gaz były bardzo trujące i radioaktywne. Minąwszy poletko tyberium konwój zatrzymał się. APC wyprzedziły konwój i zatrzymały się przy mostach. Kilka przejechało na drugą stronę obstawiając je z obydwu stron. Zniszczony APC wroga oraz resztki cyborgów zostały zebrane przez ekipy techniczne. Żołnierze wybiegli z APC i obstawili mosty w dość dużym perymetrze. Według otrzymanych planów mosty posiadały solidną konstrukcję, specjalnie wzmacnianą dla ciężkich pojazdów. Mosty miały długość siedemdziesięciu metrów. Pułkownik wyszedł ze swojego APC. Sprawdził  rozstawienie swoich ludzi. Spojrzał na odległe jednostki. Ciężkie jednostki bojowe osłaniały najważniejszy pojazd w konwoju. Był nim MCV. Pojazd ważny strategicznie.  Pułkownik Johansen połączył się z głównym dowódcą wojsk inżynieryjnych podpułkownik Laurą  Bauer. Radio zatrzeszczało.

Pułkownik Bauer – odezwało się radio – Czy mogę w czymś pomóc?

– Niech wasz oddział sprawdzi most przez który mamy się przeprawić. Będą was osłaniać żołnierze.

Tak jest sir, już jedziemy. – zatrzeszczało radio, po czym umilkło.

Po chwili od strony konwoju ruszył APC. Po dwóch minutach zjawił się przy moście.   Saperzy wyskoczyli z wnętrza pojazdu, zaczęli wyciągać swój sprzęt. Rozstawili go, pułkownik udał się do swojego pojazdu. Usiadł na siedzisku. Teraz miał trochę wolnego czasu i zastanowił się dlaczego właśnie on został zastępcą generała Starka.

Pułkownik Thomas Johansen obecnie zastępca dowódcy generała Starka, był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną. Miał czterdzieści pięć lat, choć wyglądał znacznie młodziej dzięki zadziornemu spojrzeniu oraz bujnej blond czuprynie na głowie. Jego błękitne spojrzenie było łagodne choć bardzo tajemnicze. Był kompetentnym dowódcą, ale bardzo skrytym, jakby chował jakąś tajemnicę. Od pięciu lat obejmował dowództwo nad dość trudnymi operacjami, zwłaszcza operacje komandosów. Choć czasem dowodził i to z powodzeniem większymi operacjami wliczając w to wojska pancerne oraz lotnicze. Był z natury ostrożny w podejmowaniu decyzji, ale jego ocena pola walki zazwyczaj pokrywała się z rzeczywistością. Wielu żołnierzy, w tym oficerów, podoficerów lub zwykłych żołnierzy wolało jego podejście niż obecnego dowódcy wyprawy. Johansena nie cierpieli tylko starsi rangą dowódcy polowi, bo wiedzieli, że zawsze znajdzie jakiś problem i odroczy atak a jak dojdzie co do czego, to każe atakować wroga czym się da, a najlepiej czymś ciężkim, aby go przydusić. Jednak miał sporo przyjaciół wśród najwyższej kadry oficerskiej GDI. Znał osobiście generała Solomona i komandora McNeila. Teraz niektórzy oficerowie biorący udział w akcji żałowali, że Johansen nie był szefem wyprawy. Nie znali jego dokładnej służby, ale na polu bitwy zawsze wychodził cało wraz ze swymi ludźmi. Nie wiedzieli o jego tajnej służbie w wywiadzie wojskowym GDI, że zajmował się tajnymi operacjami wywiadu – super ściśle tajnymi projektami wojskowymi. Z wykształcenia był inżynierem technikiem od nowoczesnych broni i jej zastosowania w praktyce, dzięki tym znajomościom jego batalion zawsze uzyskiwał najnowsze prototypy. W ciągu całej dwudziestoletniej kariery wojskowej skończył najlepsze szkoły wojskowe, przeszedł szkolenie komandoskie, później jako instruktor szkolił najlepszych komandosów GDI. Był odważnym człowiekiem, nie bojącym się wyzwań ale też ostrożnym w niektórych sytuacjach. Był indywidualistą i czasem wchodził w konflikt z oficerami starszej rangi. Jednak potrafił docenić uwagi oponenta, a nawet przyznać rację. Odrzucił nawet awans, bo to oznaczało powrót za biurko. Luźno podchodził do służby, ale w razie potrzeby stawał się agresywnym wojownikiem.

Pułkownik wyświetlił na swoim przenośnym EVA dane o sobie. Nie spodziewał się tak silnej cenzury. Wywiad wojskowy bardzo mocno je ograniczył. Nie zastanawiając się wyświetlił dane o swoim dowódcy. Tu natomiast było wszystko co było potrzebne. Pułkownik dowiedział się też więcej od swoich przyjaciół i znajomych o generale Starku, tego czego nie było w EVA.

Generał Peter Stark był upartym człowiekiem i zdolnym dowódcą. Był czasem zbyt porywczy i nie cierpiał niesubordynacji. Potrafił uznać zdanie innych i dostosować się do niego jeśli ten drugi miał rację i silne kontrargumenty. Generał Stark, oprócz kilku dość denerwujących wad miał i swoje zalety, nie panikował podczas najgorszej wojennej zawieruchy i starał się natychmiast reagować na daną sytuację. Niektórzy oficerowie mieli go za wojskowego trepa. Johansen na razie nie odniósł takiego wrażenia. Zauważył, że generał wpadał w gniew i zbyt szybko oceniał sytuację. Jego podwładni oraz przełożeni widzieli potencjał który ten notorycznie marnował w niepotrzebnych sporach. Wszyscy zdziwili się, dlaczego Cortez mianował go dowódcą na operację „Burza Ogniowa”, ale najwidoczniej miał silne poparcie z samej wierchuszki generalicji. Z rozmowie z Solomonem Johansen uzyskał pozytywne zdanie o generale Starku choć Solomon przestrzegł pułkownika, aby ten nie wdawał się w kłótnie. Obydwaj oficerowie byli w gorącej wodzie kąpani a takie porywcze charaktery potrafiły stworzyć wybuchową atmosferę.

***

Rozważania pułkownika przerwał komunikat o gotowości saperów. Wyszedł z pojazdu. Pogoda poprawiła się. Zza chmur wyszło słońce. Oświetlało swoją złotą barwą całą równinę. Kończyło zaś na odległych czarnych chmurach. Widać było błyskawice przeskakujące pomiędzy chmurami. Gigantyczna niska chmura okalała ogromne połacie. Burza jonowa była wyjątkowo potężna. Mógł ją wytworzyć sam CABAL, aby osłonić się przed wścibskimi oczami kamer satelit szpiegowskich oraz przed nalotami bombowców i myśliwców. Albo coś ukrywał, albo to był tylko czysty przypadek. Saperzy już poczęli sprawdzać przęsła mostów zwisając na linach. Żołnierze ich asekurowali. Saperzy byli wyjątkami w wojsku GDI. Według nadanych statutów, wojska inżynieryjne miały kilka specjalizacji. Od najprostszych techników, a skończywszy na ekspertach w danej dziedzinie. Zatrudniano inżynierów oraz znakomitych fachowców. Ci żołnierze byli bardzo cenni i dlatego mieli zawsze obstawę piechoty lub lekkich pojazdów. Uzbrojeni byli tylko w broń krótką oraz w swoje walizki techniczne. Ponieważ byli jednostką bojową, przechodzili szkolenie bojowe, zapoznawali się na broniach znajdujących się na wyposażeniu wroga jak i przyjaciół. Dzięki szkoleniom mogli budować mosty lub je wysadzać, przejmować wrogie budynki po oczyszczeniu ich wcześniej z wrogich żołnierzy przez regularne oddziały wojska. Właśnie te walizki techniczne dawały im tę przewagę. Znajdował się w nich bezpośredni interfejs z EVA. Byli ubrani w standardowe umundurowanie GDI z odpowiednimi emblematami, insygniami i stopniami wojskowymi.

Mundur polowy, zwłaszcza górna część była odpowiednio oznaczona, podobnie jak inne formacje wojskowe GDI. Na prawym rękawie munduru, bluzy a nawet dresu do ćwiczeń fizycznych mieli naszyte rangi, specjalizację oraz numer jednostki inżynieryjnej. Na lewym rękawie orła GDI trzymający klucz. Posiadali takie same rangi jak normalni żołnierze, aż do pułkownika włącznie. Pieczę nad wojskami inżynieryjnymi dzierżył generał Solomon. W skrócie nazywano ich saperami lub technikami.

Saperzy obejrzeli spod spodu cały most. Nie było tam nic podejrzanego. Sama operacja sprawdzenia mostów zabrała godzinę czasu. Saperzy woleli sprawdzić dokładnie, niż potem żałować. Tym bardziej, że ich dowódca była ostrą i wymagającą oficer. Użyto też skanerów mogących wykryć różne ładunki wybuchowe ze względu na skład chemiczny. skanery wykazały zerową wartość. Wszystko było w porządku. Most nie był zaminowany. Po tej czynności zaczęli się przyglądać mostowi, czy czasem przez tyle lat konstrukcja nie jest zniszczona na tyle, aby udźwignąć olbrzymi ciężar. Wszystkie dane zostały dokładnie zebrane. Pułkownik Bauer nadzorowała poczynania swoich ludzi. Wszystkie dane napływały do EVA, która filtrowała te dane z niepotrzebnych informacji, aby w całości przedstawić dokładny raport. Pułkownik właśnie go czytała, gdy jej ludzie zostali wciągnięci na górę.

– Uf, ale dawno się tak nie bujałem – sapnął jeden z nich. Rozpiął się z uprzęży i stanął na twardym gruncie. – W każdym razie nic tam nie ma. Struktura mostu zezwoli na wjazd ciężkich pojazdów. Jednak pani pułkownik, niech lepiej wjeżdżają wolno i pojedynczo. EVA na razie przetrawia dane, sądzę że jednak zgodzi się z moją opinią.

– Inteligent się znalazł – burknął ktoś z drużyny.

Pułkownik Bauer uśmiechnęła się. Spojrzała na most, który właśnie sprawdzili. Według danych z EVA most był bezpieczny. Został drugi do sprawdzenia. Włączyła interkom i połączyła się z pułkownikiem Johansenem. Zgłosił się po kilku sekundach.

– Laura. Masz coś dla mnie? – zapytał.

– Właśnie skończyliśmy sprawdzać jeden most. Czy mamy sprawdzić drugi?

Nie. Przejedziemy przez ten jeden. To całe sprawdzanie zajmuje za dużo czasu. Czy ten most wytrzyma ciężar naszych najcięższych jednostek?

EVA na razie sprawdza dane, ale sądzimy że tak. Poczekajcie parę minut. O poczekaj mam wynik powiedziała, gdy EVA cichym piknięciem wykazała nowe dane. Pułkownik Bauer przejrzała je pośpiesznie. Most był bezpieczny. Przekazała dane do centralnej jednostki EVA znajdującej się w pojeździe dowódczym – Przesłałam już dane do jednostki EVA. Możecie sami sprawdzić.

– Dzięki za informację.  – odezwał się Johansen i rozłączył się.

Pułkownik rozłączyła się również i nakazała swoim ludziom zebranie sprzętu. Pracowała już tyle lat w GDI, że stała się dowódcą polowym wojsk inżynieryjnych. Podlegała bezpośrednio Solomonowi, ale ten dawał jej wolną rękę. Brała udział w misjach bojowych nader często i potrafiła załatwić niejeden materiał potrzebny do budowy zaplecza a potem całej bazy wypadowej.

Tym razem miała za zadanie postawić potężne bazy wypadowe bez zaplecza i w jak najkrótszym czasie. Stark, Cortez oraz Johansen zgodzili się, że nadaje się tylko ona. Choć w samym GDI było kilkudziesięciu dowódców wojsk inżynieryjnych, ale Bauer miała swoją renomę. Sprowadzono ją bardzo szybko i przekazano odpowiednie rozkazy. Nie oponowała i od razu ruszyła w długą podróż z Europy do Afryki. Podpułkownik Laura Bauer zebrała swoich najlepszych ludzi i przygotowała odpowiednie zaplecze, aby nie było opóźnień. Mimo młodego wieku, doszła do swej renomy i rangi ciężką pracą. Solomon chciał specjalnie stworzyć jej stanowisko dowódcy wojsk inżynieryjnych, ale stwierdziła, że po co mnożyć stanowiska. Generał w tajemnicy przed nią stworzył to stanowisko i zamierzał awansować ją na generała z pominięciem stopnia pułkownika. Po tej misji zamierzał ją awansować i umieścić na odpowiednim stanowisku.

Pułkownik Bauer była szczupłą, wysoką ładną kobietą. Jej ciemne włosy, ciemna karnacja skóry, oraz czarne oczy tworzyły niesamowitą aurę. Jednak nie była aniołkiem. Jej oczy ciemne jak noc błyskały ognikami jak się zdenerwowała, co przydarzało się jej nader często. Mężczyzn odstraszała swoją hardością ducha oraz muskulaturą, która wyrobiła w wojsku a potem w wolnych chwilach ćwicząc na siłowni.  Ukończyła z wyróżnieniem szkołę budowlaną w Monachium, po czym skierowała się w stronę wydziału metalurgii, gdzie była jedną z najlepszych studentek. Ukończyła szkołę z najwyższymi notami. Po ukończonej szkole nie pracowała u ojca, tylko wstąpiła do akademii wojskowej. Przeszła odpowiednie kursy oraz szkolenia. Po trzech latach zdała egzamin oficerski. W wieku dwudziestu pięciu lat otrzymała przydział na „Filadelfię” do działu badań. Pracowała tam przez kilka lat. Jej praca przyniosła owoce. Jej zespół opracował nowe stopy metali do pancerzy piechoty oraz pojazdów. Pomogła też nad badaniami związanymi z szybkim utwardzaniem betonu oraz wykorzystaniem drukarek 3D do budowy umocnień. Jej prestiż i ranga rosła z roku na rok. W końcu po wieloletniej pracy poprosiła o nowy przydział. Generał Solomon zgodził się i przetransferował ją do szkoleń oddziałów inżynieryjnych. Jako wykładowca była twarda, ale sprawiedliwa. Studenci oraz kursanci lubili ją za podejście do siebie oraz do innych. Lubiła ludzi z wyobraźnią. Koledzy ją doskonale rozumieli i tworzyli wspaniały zespół. Z największego lenia potrafiła zrobić znakomitego fachowca. Po otrzymaniu nominacji do rangi podpułkownika przeniosła się do aktywnego oddziału wojsk inżynieryjnych, gdyż chciała posmakować walki na froncie. Jej umiejętności w zarządzaniu zasobami i znajomości ze szkół uczyniły z niej wspaniałego fachowca. Została szefową wojsk inżynieryjnych GDI, ale brała udział w ważnych misjach GDI, gdzie wymagana była szybka i fachowa obsługa. Miała swoje ulubione i doskonale wyszkolone oddziały saperskie, które sprowadziła do tej misji.